Zastrzyk odpowiedzialności lekiem na wirusa


Ostatnie dni upływają pod znakiem koronawirusa. W tym momencie 22 przypadki osób zakażonych, w tym bodajże 2 w stanie ciężkim. Co będzie dalej? Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dniach ilość zachorowań wystrzeli w górę i zacznie się prawdziwy sprawdzian dla Nas, dla służb, dla Polski.

W mojej ocenie Państwo radzi sobie z tą sytuacją dosyć sprawnie, aczkolwiek oczywiście można dopatrzyć się wielu „dziur” w systemie. Chociażby opisy osób wracających z krajów objętych epidemią, którym na lotnisku w Polsce obsługa bez zbędnych pytań powiedziała „have a nice day”. Bez mierzenia temperatury, bez propozycji przebadania, bez zapytania o samopoczucie. Takich przypadków na pewno trochę znajdziemy, ale generalnie wydaje się, że działania są koordynowane sprawnie, nie wywołują paniki, i przede wszystkim informacje podawane są w ilościach, które zdecydowanie utrwalają schemat głównych działań zapobiegających zarażeniu się wirusem.

Kolejna rzecz, która mnie ciesz, to fakt, że koronawirus nie jest mocno wykorzystywany do rozgrywek politycznych. Znając życie będzie on główną kartą przetargową w finale rozgrywek o fotel Prezydenta RP, ale w tym momencie uważam, że tą kartą gracze posługują się z wyczuciem. I to na wielki plus, bo przyznam, że nie jestem w stanie znieść retoryki dwóch przeciwnych obozów, których wyznawcy ślepo zapatrzeni nie są w stanie rozważyć żadnych argumentów przeciw swoim bożkom.

Czy bać się koronawirusa?

Ja osobiście nie boje się tego wirusa, ponieważ wszystkie moje sprawy powierzam Jezusowi i nie bardzo widzę powody by Mu nie ufać w tej kwestii.

Higiena osobista i ostrożność to rzeczy, które stosuje, aby uniknąć ewentualnego zarażenia.

Spokój i odpowiedzialność to rzeczy, które zmniejszą skalę rozprzestrzeniania się tej choroby, bo nie oszukujmy się ilość zachorowań zwiększy się radykalnie. Można by rzecz jasna snuć przypuszczenia, że gdyby władze zamknęły granicę albo wprowadziły kontrolę graniczne znacznie wcześniej, sytuacja byłaby bardziej opanowana, ale to wszystko tylko hipotezy. Użyjmy narzędzi, które mamy tu i teraz, w rzeczywistości w jakiej się znajdujemy. Mydło, witamina C, odpowiednia ilość snu i tak w kółko.

Najważniejsza w tym wszystkim jest jednak odpowiedzialność. Odpowiedzialność za to, że nie jestem sam w moim mieście, województwie, kraju.

Powroty zza granicy i siedzenie  cichaczem w domu, albo po wystąpieniu objawów udawanie się do przychodni bez telefonu do sanepidu – to zwykłe lenistwo i olewka współobywateli, a także ewentualnych konsekwencji, które może nieść moja choroba.

Póki nie nauczymy się tej organicznej uczciwości wobec siebie i wspólnoty w jakiej żyjemy, póty nie będziemy potrafili w sposób skuteczny rozwiązywać problemów, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć. 

Krok po kroku, ziarno do ziarna, kropla do kropli – bo ja mogę zadbać o Ciebie, a Ty możesz zatroszczyć się o mnie, i nie znajdziemy lepszego sposobu na wdrożenie w życie przykazania miłości. Parafrazując: „kochaj bliźniego swego jak siebie samego za niego odpowiedzialnego”. Codzienne, uczciwe życie podparte odpowiedzialną postawą społeczną da nam możliwości budowania, a nie burzenia. Da nam możliwość rozmawiania, a nie kończenia dialogu. Da nam w końcu możliwość życia obok siebie bez konieczności wskazywania palcem naszej inności. Bo tutaj nie ma znaczenia, że ja jestem katolem, a Ktoś Ateistą, albo Protestantem. Tutaj ma znaczenie to, że każdy z nas zasługuje na normalne życie oparte o poczucie bezpieczeństwa. Drogą do osiągnięcia tego celu jest wspólny marsz w tym samym kierunku bez rozmowy o polityce i dzielących nas różnicach.

Podsumowując, zapewne będziemy mieli kilkaset przypadków wystąpienia koronawirusa, oby jak najmniej ofiar, ale cały ten wirus musimy pokonać spokojem i odpowiedzialnością.

Zastrzyk odpowiedzialności jest jedyną w miarę skuteczną szczepionką na koronawirusa, przynajmniej w tym momencie.

Na koniec zostawię to:

Spadam umyć ręce !

zwykły tata

#koronawirus #odpowiedzialność

Image by Liz Masoner from Pixabay

5 myśli w temacie “Zastrzyk odpowiedzialności lekiem na wirusa

    • zwykły tata pisze:

      Tutaj dużo daje odpowiedzialność i rozsądek. Co do mojej wiary to, że nie boję się koronawirusa, nie oznacza, że On mnie nie dotknie. Po prostu ufam Bogu, że przeprowadzi mnie przez tą sytuację, a ja że swojej strony stosuje się do zaleceń specjalistów.
      Będzie dobrze 🙂

      Polubienie

  1. Alicja pisze:

    „Ja osobiście nie boje się tego wirusa, ponieważ wszystkie moje sprawy powierzam Jezusowi i nie bardzo widzę powody by Mu nie ufać w tej kwestii.” – to skrajna nieodpowiedzialność. Jeszcze żaden bóg nikomu w niczym nie pomógł, wierzyć trzeba w siebie.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz